You're my Romeo - prolog

  

 ***

     Kolejnego dnia zasiedliÅ›my wraz z rodzinÄ… przy ogromnym stole. JedliÅ›my Å›niadanie, gdzie ja udaje, że spożywam posiÅ‚ki. Jedyne co robiÄ™, to popijam herbatÄ™. Jestem zawsze cicho, bo tak szczerze powiedziawszy, nie mam o czym rozmawiać z moimi krewnymi. Oni zajmujÄ… siÄ™ sobÄ…, tylko czasem zagadujÄ… w sprawie zajęć szkolnych i po za lekcyjnych. Codziennie odliczaÅ‚em minuty do wyjÅ›cia z domu, bo nie mogÅ‚em znieść tej sztucznej atmosfery.

- Lee Taeminie, usiądź prosto, a nie siedzisz zgarbiony jak jakiś wieśniak! - z rytmu moich rozmyślań wybił mnie głos matki, surowej i wyrafinowanej kobiety. Wciąż mi zwraca uwagę, jeżeli chodzi o postawę, zachowanie, słownictwo, generalnie etykieta. Aktorka z niej też była niezła, za każdym razem grała cudowną mamusię przed znajomymi, rodziną, bądź ważnymi gośćmi, żeby tylko nie popsuć sobie opinii.

- Synu, rób co mama mówi - ojciec, do niego miaÅ‚em wiÄ™kszy respekt niż do rodzicielki. On bynajmniej nie udawaÅ‚, byÅ‚ sobÄ…. Czasem podporzÄ…dkowuje siÄ™ mamie, żeby nie wywoÅ‚ywać kłótni. ByÅ‚ spokojnym czÅ‚owiekiem, chyba po nim mam charakter. Obok mężczyzny siedzi mój brat, Taesun, również spokojny i bardzo obojÄ™tny czÅ‚owiek. Za bardzo nie wtrÄ…caÅ‚ siÄ™ w sprawy rodzinne, robiÅ‚ to co zwykle. ZachowywaÅ‚ siÄ™ poprawnie, jak to matka okreÅ›la "ideaÅ‚". Brat pracowaÅ‚ w firmie ojca, wiÄ™c miaÅ‚ lepiej ode mnie, natomiast ja byÅ‚em synalkiem mamuÅ›ki. Matka zapisaÅ‚a mnie na lekcje Å›piewu, taÅ„ca i gry na pianinie.  NajchÄ™tniej chodziÅ‚em na taniec, to byÅ‚a moja pasja, zawsze to lubiÅ‚em, a wrÄ™cz kochaÅ‚em. RozważaÅ‚a jeszcze nad plastykÄ… i jÄ™zykami obcymi, ale na szczęście siÄ™ rozmyÅ›liÅ‚a i tak miaÅ‚em sporo zajęć.

- Taemin! - znowu mnie wybiÅ‚a z rytmu. Dla Å›wiÄ™tego spokoju siÄ™ wyprostowaÅ‚em. - Od razu lepiej, jedz! - szczerze to nie miaÅ‚em ochoty. BawiÅ‚em siÄ™ tym, co znalazÅ‚em na talerzu. 

     Nasza jadalnia byÅ‚a wielka. Jej Å›ciany byÅ‚y koloru morskiego, a meble zostaÅ‚y wykonane w barwie ciemnego mahoniu. SpojrzaÅ‚em na wielki zegar, który znajdowaÅ‚ siÄ™ po lewej stronie pomieszczenia. Duża wskazówka zegara coraz bardziej zbliżaÅ‚a siÄ™ do wyczekujÄ…cej przeze mnie minuty. WybiÅ‚a godzina wyjÅ›cia.

- Dziękuję za posiłek! - wstałem, lekko się ukłoniłem w wyrazie szacunku, odszedłem od stołu i wychodząc, chwyciłem swój plecak. Kiedy tylko opuściłem mury domu, odetchnąłem z ulgą. Mogłem w końcu się rozluźnić. Chcąc, nie chcąc, mówić życie w tej barokowej willi było ciężkie. Zasady, zasady i jeszcze raz zasady z dużym naciskiem na etykietę. To było męczące, nawet moje dzieciństwo nie było jakoś bardzo radosne. Od kiedy zacząłem chodzić na swoich drobnych nóżkach, matka wpajała mi wszystko, aby z dumą nosić nazwisko Lee. Ród z którego pochodziłem, był bardzo szanowany i podziwiany przez innych. Ludzie zawsze od niepamiętnych czasów uważali nas za osoby bezbłędne, utalentowane, inteligentne z najwyższą klasą, inaczej "perfekcyjne ideały". Tak kiedyś nazwał nas jeden ze znajomych moich rodziców na przyjęciu mych szesnastych urodzin. Na każdych przyjęciach, na które obowiązkowo muszę być, jest pełno twarzy, tych najważniejszych, których nigdy nie może zabraknąć. W życiu nie miałem kameralnych urodzin, zawsze w wielkiej sali na ponad dwieście osób. To nie były moje urodziny, nigdy.

     PosiadaÅ‚em wÅ‚asnego szofera, lecz nie odwoziÅ‚ mnie pod szkoÅ‚Ä™, tylko na przystanek autobusowy, gdyż nie uważaÅ‚em siÄ™ za bogatego dzieciaka. Nie chciaÅ‚em, żeby ludzie patrzyli na mnie przez pryzmat pieniÄ™dzy moich rodziców. LubiÅ‚em jeździć komunikacjÄ… miejskÄ…, czuć siÄ™ jak inni, tak zwyczajnie. Wtedy mogÅ‚em czuć siÄ™ wolny w sensie duchownym. ChodziÅ‚em do szkoÅ‚y dla elit. Brama zostaÅ‚a pozÅ‚acana, a po jej dwóch stronach widniaÅ‚y renesansowe rzeźby. Mury zostaÅ‚y pomalowane w kolorze Å‚ososiowym z biaÅ‚ymi zakoÅ„czeniami. Dziedziniec byÅ‚ wielki, tak sam budynek. WchodzÄ…c na niego widać rozmaite drzewa, krzewy oraz kwiaty. Po prawej stronie usadowiony zostaÅ‚ staw z mostkiem. W wodzie pÅ‚ywaÅ‚y różne gatunki ryby, które podkreÅ›laÅ‚y arystokracjÄ™. Można by rzec, że jest zrobiony w stylu tradycyjnego koreaÅ„skiego ogrodu. MiÄ™dzy gÄ™stymi koronami drzew miaÅ‚em w nim swoje miejsce, nikt tam nie chodziÅ‚ po za mnÄ…. MogÅ‚em w nim spokojnie podrzemać i trochÄ™ podumać. Do wejÅ›cia do szkoÅ‚y prowadziÅ‚y po obu stronach schody. Placówka byÅ‚a biaÅ‚a jak Å›nieg ze zÅ‚otymi elementami. CaÅ‚oksztaÅ‚t przypominaÅ‚ pomieszanie elementów koreaÅ„skich z budownictwem renesansowym. Przed wielkimi murami stoi ogromna fontanna z rzeźbÄ… Posejdona poÅ›rodku. Zawsze siadaÅ‚em przy niej, zanim zacznÄ… siÄ™ zajÄ™cia, by poczuć lekkÄ… bryzÄ™ oraz zaczerpnąć powietrza. I wÅ‚aÅ›nie to teraz zrobiÅ‚em.

- Taemin hyung! - z harmonii wybił mnie młody z blond czupryną chłopak, który właśnie biegł w moją stronę - Wiedziałem, że cię jeszcze spotkam przed zajęciami - miał uroczy uśmiech i zawsze pogodną twarz, bardziej niż ja.

- Witaj, Jun Hong.

- Hyung, mówiłem ci, że masz do mnie mówić Zelo! - wydął dolna wargę na znak niezadowolenia.

- Przepraszam, Zelo - podkreśliłem jego nazwę na co się zaśmiał.

- O której kończysz? - zapytał.

- Hmm, chyba dwadzieścia po drugiej.

- O! To tak jak ja. Pójdziemy dzisiaj do parku? 

- W jakim celu? - uniosłem prawą brew ku górze i skrzyżowałem ręce.

- Podobno majÄ… być balony z helem - nie mogÅ‚em powstrzymać siÄ™ od Å›miechu, aż siÄ™ skuliÅ‚em. MÅ‚ody zawsze mnie potrafiÅ‚ rozbawić, miaÅ‚ jeszcze duszÄ™ maÅ‚ego dziecka. 

- Ty nigdy z tego nie wyrośniesz.

- Hyung – przeciÄ…gnÄ…Å‚ - ty tak samo, lubisz balony z helem!

- Ale ja nie biegnę specjalnie do parku, by je kupić, tylko przypadkowo.

- Jakie balony? - zza ramienia Zelo wyskoczył wysoki brunet, zawsze na dłoniach miał założone czarne, skórzane rękawiczki.
- Ah hyung, nie strasz mnie! - podskoczył blondyn.

- Co się młody tak straszysz? - starszy poczochrał jego włosy.

- Chan Sun Woo idziesz z nami do parku? - zapytałem odruchowo.

- Chętnie, ale dzisiaj mam próbę, więc odpada, może innym razem chłopaki. Dobra lecę, bo miałem jeszcze do dyrektora skoczyć, to na razie! - pobiegł ku wejściu, zostawiając nas.

- Szkoda, że Baro hyung nie może... O! 

- Co? - aż byÅ‚em ciekawy pomysÅ‚u Jun Hong. 

- Może zabierzemy, Hyun Ah noonÄ™? 

- Jak tak bardzo chcesz.

- A ty chcesz? - przechylił głowę na lewy bark.

- Mi to obojętnie - nie to, że jej nie lubiłem, ale miała być moją narzeczoną z przymusu. Moi i jej rodzice zadecydowali, że weźmiemy ślub. Nie była w moim typie naprawdę, ale nie miałem prawa się sprzeciwiać decyzji, niestety. - Dobra, chodźmy zaraz lekcję się zaczną - wstałem i otrzepałem z kurzu spodnie.

     MieliÅ›my takie same przedmioty jak reszta szkół, nauczyciele nie byli jacyÅ› bardzo wymagajÄ…cy, o dziwo, jednak trzeba byÅ‚o siÄ™ uczyć. Za zÅ‚e oceny można byÅ‚o wylecieć z tej szkoÅ‚y, dlatego wszyscy siÄ™ dobrze uczyli. Na dodatek nie mieliÅ›my zeszytów czy podrÄ™czników, mieliÅ›my ipady. Wszystkie materiaÅ‚y przesyÅ‚aÅ‚ nam nauczyciel i z tego siÄ™ uczyliÅ›my, a na zajÄ™ciach musieliÅ›my wyÅ‚Ä…cznie sÅ‚uchać, co poÅ‚owa tego nie robiÅ‚a, szczególnie ostatnie rzÄ™dy w klasie. Ja należaÅ‚em do tych nic nie robiÄ…cych, wiecznie Å›piÄ…cych lub sÅ‚uchajÄ…cych muzykÄ™. Pomimo tego co robiÅ‚em miaÅ‚em bardzo dobre oceny, chociaż uczenie siÄ™ nie należaÅ‚o do moich ulubionych zajęć, ale musiaÅ‚em, bo inaczej byÅ‚oby ze mnÄ… źle. Mam na myÅ›li swojÄ… mamÄ™, która naciska na mnie w każdy możliwy sposób. 

   Swoje przerwy zwykle przesiadywaÅ‚em na dachu albo w ogrodzie pod drzewami, zależy jak dÅ‚uga byÅ‚a przerwa. CzÄ™sto rozmyÅ›laÅ‚em czy powinienem przyjaźnić siÄ™ z Jun Hong, ponieważ jest z rodu Choi, a nasze rodziny siÄ™ nienawidziÅ‚y. Od wielu lat toczÄ… wojnÄ™, chociaż sam nie wiedziaÅ‚em z jakiego powodu. Tak naprawdÄ™ kumplowaliÅ›my siÄ™ w ukryciu, bo przecież kiedy by nasi rodzice siÄ™ o tym dowiedzieli, to któregoÅ› z nas przenieÅ›li by do innej szkoÅ‚y. Jednak bardzo lubiÅ‚em mÅ‚odego, zawsze poprawiaÅ‚ mi humor, kiedy to ja zwykle radosny i pogodny byÅ‚em smutny i zdoÅ‚owany. 

     Lekcje dobijaÅ‚y już koÅ„ca. CzekaÅ‚em przed bramÄ… na Zelo i możliwie, że też na Hyun Ah. OparÅ‚em siÄ™ o mur, sÅ‚uchajÄ…c muzyki. Do rytmu poruszaÅ‚em stopÄ… oraz lekko gÅ‚owÄ…. 

- Hyung! - wyciągnąłem słuchawki, kiedy zauważyłem roześmianą twarz młodego.

- Hej, Taemin! - pojawiÅ‚a siÄ™, miaÅ‚em maÅ‚Ä… nadziejÄ™, że jednak bÄ™dzie miaÅ‚a coÅ› do roboty. MyliÅ‚em siÄ™ i to grubo. - Potrzymasz mnie za rÄ™kÄ™? - chwyciÅ‚em jej dÅ‚oÅ„. Szczerze nie chciaÅ‚em tego robić, ale gdybym odmówiÅ‚ ze mnÄ… byÅ‚oby źle i to bardzo źle. Ta o maÅ‚y wÅ‚os nie spÅ‚onęła z zachwytu, ale cóż miaÅ‚a duże szczęście, że akurat ona ma prawo przebywać  w moim otoczeniu. 

- Chodźmy! Kierunek park! - Zelo zaczął nas prowadzić, chociaż sam doskonale znałem drogę, ale cóż musiałem dotrzymać kroku wybrance. Nie wiedziałem dlaczego, to właśnie ją chciał młodszy zabrać, przecież mamy wielu kumpli, których mogliśmy zabrać, ale nie, musiał akurat ją. Szliśmy uliczką i to pełną sklepów, bałem się, że Hyuna gdzieś mnie zaciągnie i nie pójdziemy w końcu do tego parku.

- Taemin oppa! Chodźmy do tego sklepu, miałam tam wpaść na nową kolekcję, którą przywieźli wczoraj - przewróciłem oczami, tak żeby ona nie zauważyła mojej irytacji. Była irytująca, ale musiałem to wytrzymać i udawać zakochanego.

- Noona, ale nie zdążymy do parku, a sklep będzie czynny jeszcze! - wtrącił Jun Hong. - Proszę, chodźmy najpierw do parku, a później wstąpimy gdziekolwiek będziesz chciała - złapał ją za wolną dłoń, ta o dziwo się uśmiechnęła i pokiwała głową, mnie by się nie usłuchała pewnie. Po dwudziestu minutach byliśmy w parku. Bardzo go lubiłem, zawsze w nim było pięknie i czarująco. Zelo kiedy zobaczył wózek z balonami, to w ułamku sekundy zwinął się, aż się za nim kurzyło, a mnie zostawił z moją "dziewczyną". Szliśmy powoli, ale w pewnym momencie lekko szarpnęła ramieniem.

- Też chcÄ™ balona! - zrobiÅ‚a sÅ‚odkÄ… minkÄ™, niczym malutkie dziecko chcÄ…ce coÅ› bardzo mocno. UÅ›miechnÄ…Å‚em siÄ™ i poszliÅ›my pewnym krokiem w stronÄ™ sprzedawcy. 

- Wybierz sobie - rzekÅ‚em. MyÅ›laÅ‚em, że wieki minÄ…, zanim jaÅ›nie pani Hyun Ah nie mogÅ‚a siÄ™ zdecydować jakiego chce balona. TraciÅ‚em cierpliwość, ale nie dawaÅ‚em tego po sobie poznać. - Może ten? - wskazaÅ‚em na czerwone serce. Dziewczyna wyglÄ…daÅ‚a na bardzo zadowolonÄ…, kiedy jej podpowiedziaÅ‚em. Od razu podeszÅ‚a do mężczyzny, by ten podaÅ‚ jej owy przedmiot. OczywiÅ›cie, to ja musiaÅ‚em zapÅ‚acić. 

- DziÄ™kujÄ™ oppa! - wtuliÅ‚a siÄ™ we mnie, jak w pluszowego misia. ZmusiÅ‚em siÄ™ do lekkiego uÅ›mieszku. - A teraz na zakupy! - wskazaÅ‚a palcem kierunek do celu. Już miaÅ‚a mnie chwytać za dÅ‚oÅ„, gdy nagle zadzwoniÅ‚ mój telefon. 

- Przepraszam. - odszedÅ‚em kawaÅ‚ek na bok. Na wyÅ›wietlaczu pojawiÅ‚ siÄ™ napis "mama", musiaÅ‚em odebrać. 

- Tak mamo?

- "Taemin, gdzie ty się szwendasz?" - usłyszałem głos swojej rodzicielki, była niezadowolona.

- Jestem w parku. - spokojnie odpowiedziałem.

- "Masz zaraz wrócić do domu i to w podskokach! Masz dwadzieścia pięć minut na powrót. Czy to jasne?!"

- Tak.

- Co jest hyung? 

- Muszę wrócić do domu w podskokach, tak powiedziała moja matka. - odpowiedziałem zrezygnowany.

- A możesz mnie odprowadzić? - z zmartwieniem zapytała dziewczyna.

- Przepraszam, nie mogę, wiem, że powinienem, ale wiesz jaka jest moja matka - kiwnęła głową ze smutkiem na twarzy, ale zaraz się uśmiechnęła promiennie.

- To kiedy indziej pójdziesz ze mnÄ… na zakupy, to ciÄ™ nie ominie kochany - zaÅ›miaÅ‚em siÄ™, bo miaÅ‚a racjÄ™, jeÅ›li zaczÄ…Å‚bym wymigiwać siÄ™ od tego od razu, by poszÅ‚a do mamuÅ›ki i naskarżyÅ‚a, że nie wykonujÄ™ obowiÄ…zków prawidÅ‚owego chÅ‚opaka. UkÅ‚oniÅ‚em siÄ™ i pomachaÅ‚em na pożegnanie bez sÅ‚owa. 

     SzedÅ‚em dość szybkim krokiem, by siÄ™ wyrobić. WybieraÅ‚em jak najkrótsze Å›cieżki, by wyjść z parku. Powoli mijaÅ‚em strumyk, gdzie nad nim byÅ‚ Å‚ukowy mostek wykonany z ciemnego drewna. Nagle zwolniÅ‚em. Serce mi zabiÅ‚o z niewiadomego powodu. Na kÅ‚adce ujrzaÅ‚em chÅ‚opaka w trochÄ™ dÅ‚uższych ode mnie wÅ‚osów, które delikatnie rozdmuchiwaÅ‚ wiatr. Promienie sÅ‚oneczne oÅ›wietlaÅ‚y twarz, nadajÄ…c jej energii. WyglÄ…daÅ‚ na dobrze zbudowanego, bo jego biaÅ‚a koszulka idealnie byÅ‚a dopasowana do jego ciaÅ‚a. ByÅ‚ ubrany na sportowo, możliwe, że odpoczywaÅ‚. Nie mogÅ‚em oderwać wzroku od niego. Najbardziej ucieszyÅ‚o mnie, że mogÅ‚em dobrze zobaczyć jego twarz, a dokÅ‚adnie lewy profil. StaÅ‚em jak wryty, serce nadal biÅ‚o jak szalone. 

- Taemin, opamiÄ™taj siÄ™! - zaczÄ…Å‚em karcić siÄ™ na gÅ‚os. Nie mogÅ‚em uwierzyć w to, że jakiÅ› mężczyzna zachwyciÅ‚ mnie i to w jaki sposób. Przecież miaÅ‚em dziewczynÄ™, nie z mojej wÅ‚asnej woli, ale miaÅ‚em. A tu nagle ktoÅ› taki siÄ™ pojawiÅ‚ i przez takÄ… osobÄ™ trace zmysÅ‚y.  Ani na sekundÄ™ nie odwracaÅ‚em wzroku od niego. WlepiaÅ‚em oczy w niego, jak w obrazek ozdobiony w zÅ‚otÄ… ramÄ™. Nie zauważyÅ‚em nawet, kiedy siÄ™ odwróciÅ‚, ale ocknÄ…Å‚em siÄ™, kiedy schodziÅ‚ z mostku na dół i to w dodatku w moim kierunku. Nie wiedziaÅ‚em co miaÅ‚em zrobić, ale dotarÅ‚o do mnie, że mam maÅ‚o czasu na dojÅ›cie do domu, wiÄ™c szybko siÄ™ zerwaÅ‚em i pobiegÅ‚em.

***

- Hmm, całkiem uroczy ten chłopak i ciekawe kim jest? Nie ważne, czas wznowić trening.


CDN.

6 komentarzy:

  1. Fabuła jest ciekawa, zachęcająca, napisane bardzo 'ładnie', fajnie i podoba mi się, jeszcze tylko zaczekam i zobaczę jaki to jest paring, a może będę czytać.
    Ja zawsze mam jakieś uwagi, więc i teraz się znalazły ^^, tak, tak, jestem okropny...
    Nie wiem czy to ty, czy twój/twoja beta sprawdzał/aś/a błędy, jednak jeśli to Twoja' (nie będę już odmieniał, irytuje mnie to..) beta, powinnaś ją opieprzyć i kazać nauczyć się stawiać przecinki, bo brakło ich w kilku miejscach, ale poza tym, nie było źle ^^.
    Wiesz już kiedy dodasz pierwszy rozdział, czy jesteś w trakcie pisania i dopiero zastanowisz się w jakim czasie, a raczej w jakim odstępie czasowym będziesz publikować?
    Mam nadzieję, że dodasz jak najszybciej. :)
    Satori
    P.S WoW, tym razem aż tak się nie rozpisałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zakładce "Opowiadania wieloczęściowe" masz opisane fabuły, gatunek oraz jaki to paring.
      Tak, tak będę się starać o te przecinki. Widzę, że dużo się poprawiło, bo nie ma za dużo uwag.
      Jeśli chodzi o to kiedy będę wstawiać to zależy od mojej weny, chciałabym co tydzień wstawiać, ale wena jest strasznie kapryśna i nie chcę pisać na tzw "odwal się" jak już to wolę poczekać, przemyśleć jak mnie olśni i napisać porządnie.

      Usuń
  2. Taeś Julią, Minho Romeo, można liczyć na scenę balkonową? xD Do tego to kultowe "co za blask strzelił z okna" i wyląduję ze śmiechu na podłodze i szybko nie wstanę xP
    Fascynujący początek, to chyba najdłuższy prolog jaki widziałam przy blogowym opowiadaniu, jestem pod wrażeniem ^^
    Weeenyy =)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ou, wybacz, czasami jestem głupi jeżeli chodzi o zakładki, strony i tp. Niestety nie zawsze na nie patrzę, a jedynie zerkam na archiwum i tyle.
    Heh.. ^_^'' Czasami tak bywa, że nie myślę jak potrzeba i całkowicie ignoruję pewne elementy blogów.
    2min, 2min...
    Nie wiem, czy będę czytać. Nie lubię zbytnio tego paringu, ale może jakoś się zmuszę :)
    Obyś tylko nie zaniedbała JongKey. ^^

    I tak zaciekawiłaś mnie fabułą, więc możliwe, że przeczytam chociaż kilka rozdziałów :)
    Satori

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 2min robię dla jednej przyjaciółki, bo bardzo chciała żebym taki napisała.
      Osobiście wolę JongKey, jakoś lepiej mi się pisze. To opowiadanie ma określoną liczbę (mam nadzieję, że się zmieszczę) więc długie aż tak nie powinno być.
      Nie zmuszam nikogo do czytania, ale to miło, że się fabuła podoba. ^^

      Usuń
  4. Zapowiada sie fajnie ^^

    OdpowiedzUsuń