Menu

środa, 2 lipca 2014

"Upadły Anioł" List od ojca




***

     Znalazłem samotny korytarz szpitala. Ledwo łapałem oddech. Bałem się przeczytać zawartość listu. Ręce mi się trzęsły. Miotały mną emocje, a serce nagle zaczęło bić dynamicznie. Nie potrafiłem zapanować nad uczuciami. By zaspokoić swoją duszę, otworzyłem białą kopertę, wyciągnąłem kartkę i rozwinąłem. Zacząłem czytać, słysząc głos ojca.

***

"Drogi Tom.

     Tak, wiem, za późno na przeprosiny. Za późno na wszystko w sumie. Mam tylko nadzieję, że mnie zrozumiesz i postawisz się w mojej sytuacji, ale nic na siłę. Czego ja wymagam. Nie zasługuje na wybaczenie, zrozumienie. Na nic. Tyle krzywdy Wam wyrządziłem, tego nie można wybaczyć. Jednak chcę powiedzieć, że płakałem kiedy się dowiedziałem, że Shoota nie żyje. 

     Pewnie do dzisiaj nie rozumiesz dlaczego zabiłem Waszą matkę. Byłem pod wpływem, nie myślałem racjonalnie, kiedy trafiłem pod skrzydła mafii, wszystko się zmieniło. Moje myślenie, życie. Inaczej postrzegałem świat. Dawniej kochałem Was, moją żonę, Ciebie, Shootę, naprawdę, ale narkotyki odwróciły, przewróciły mój świat do góry nogami. Przestałem kochać, być szczęśliwy, kiedy odstawiłem to świństwo, było już za późno. Chaelin już nie było, Shooty nie było, tylko ty zostałeś przy życiu, ten który mnie nienawidzi. nie mam Ci tego za złe, bo przecież masz powód. 

     Nie będę opowiadał jak dostałem się do mafii. W tym liście chcę wylać cały swój żal i okazać skruchę. Tyle mnie ominęło w życiu, ja widziałem prochy, krew i pieniądze. Was już wtedy nie było. A byliście przed i po jak się obudziłem z długiego snu. Wiesz synu, jestem aniołem, który upadł bardzo nisko a jego skrzydła z nieskazitelnej bieli zrobiły się brudne, że aż czarne. To brud, którego nie da się wymyć, dać zapomnieć o nim jak o szmacianej lalce. Taaa, to ja jestem tą szmacianą lalką, która siedzi na wysypisku i czeka na cud. Jednak jestem lalką, która nie może liczyć na to.

    Tom, moja cienka linia życia za niedługo się przerwie. I to nie narkotyki, nie policja ją przerwą a ja sam. Nie potrafię już tak żyć. Muszę w końcu zapłacić za swoje grzechy, za życia tych co kazałem zabić, tych do czego sam się przyczyniłem. Nie mam prawa bytu na tym gruncie. Pewnie powiesz "Masz, ale musisz chcieć", nie, nie ja, nie to, że nie chcę, ja już nie mogę. To koniec mój, a on jest bardzo blisko. 

     Cieszę się, że udało Wam się wtedy uciec, przed moim mordem, tez dobrze, że nie starałem się Was szukać. Naprawdę. Wyrośliście na cudownych mężczyzn. Ty w policji a Shoota w barze, robiliście to co kochaliście. Z biegiem lat od tamtego wydarzenia śledziłem Was, by wiedzieć co jest z Wami, jak żyjecie i tak dalej. Byłem dumny z Was. Chociaż Wy wyszliście na ludzi i zrobiliście coś kreatywnego w swoim życiu. A ja? Nic, kompletne dno, taki stary dziad jak ja pisze to. To cała prawda, żywa prawda. Życie jest okrutne, a los niemiłosierny. Nie wiadomo co nas spotka. Popełniamy po drodze pełno błędów, ale czasami te błędy siedzą w nas do końca życia i nie da się ich zatuszować.To jest jak plama życiowa. I powiem, że dałem plamę po całości. 

     Ten list nie ma składni, spójności, ale chciałem Ci to przekazać, czego nie mogłem wcześniej i nawet teraz. Muszę się wysługiwać swoim człowiekiem. Upadłem bardzo nisko. Przekroczyłem dno, stąd nie da się już wyjść, zostanę tutaj nawet po śmierci.

     Tom, kocham Cię. Mój synu. Proszę wybacz staremu głupcowi. Byłem głupi i ślepy, ale co zrobisz, nic nie zrobisz. Takie życie. No tak, to ostanie słowa, które piszę. Dawno tego nie robiłem, ale kiedyś trzeba było. Płaczę pisząc to wszystko i śmieję się z siebie i swojego życia. Było ono nędzne jednak. Nie zrobiłem w życiu nic. Nie jednak coś jednego zrobiłem.

     Powołałem na świat dwóch wspaniałych synów, którym nie dałem tego co powinien każdy ojciec.
Jeszcze raz przepraszam. Mam nadzieję, że ten u góry mnie wpuści i zobaczę Chaelin i Shoote. A ty żyj synu, nie poddawaj się, brnij w marzenia.

     Kochaj, śnij, ciesz się życiem. Ja już nie zdążyłem.


Twój głupi ojciec
Nezumi Takuya


P.S. Bardzo dobry z Ciebie policjant, kiedyś na pewno zostaniesz komendantem, w najlepszym wypadku szefem federalnej policji. Kocham Cię synu." 

***

     Nie wiem nawet kiedy łzy spływały obficie po moim policzku. Nie mogłem powstrzymać tego. Powoli wyłem z rozpaczy. Wracałem ciągle do zdań, gdzie wyznawał swoje uczucia jak prawdziwy ojciec. Nie mogłem uwierzyć w to, że wcześniej się ocknął, ale nie mógł już się cofnąć jak Makbet. Zabijał, ale kiedy się obudził nie mógł już się cofnąć i brnął w swe grzechy, aż w końcu zginął.

- Ty stary głupcze - pociągałem nosem - Wybaczam ci wszystko - wytarłem łzy rękawem, a list schowałem do koperty a ją z powrotem do kieszeni. 

    Wstałem z podłogi, otrzepałem się kurzu. Ponownie wytarłem ostatnie mokre oczy i nos. Piekło mnie trochę. Jednak cieszyłem się, że ojciec odzyskał świadomość i napisał do mnie ten list i wyjaśnił mi przyczynę swojego zachowania. Szkoda tylko, że odszedł. Sam wydał sobie wyrok. Może to lepiej, nie wiem, nie znam tego uczucia. Stało się i tego nie przywrócę. Posłucham go i będę żył. 

- Dziękuję tato - i ruszyłem w stronę sali operacyjnej, gdzie był Kibum.

2 komentarze:

  1. Bonus jest, sporo się wyjaśniło, to prosimy teraz o drugą część. ^_~
    Nie wolno trzymać w napięciu jak tam z Key i Jonghyunem. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj przed północą powinnam dodać drugą część. Cierpliwości kochani :3

      Usuń