"Upadły anioł" rozdział 10

Mijające dni zamieniły się w trzy tygodnie od tamtego zdarzenia, odkąd Key wyszedł ze szpitala. Żyliśmy normalnie, wynajęliśmy kawalerkę... znaczy szef blondyna to zrobił. Na luksusy nie mieliśmy na co liczyć, ale było nam dobrze w tak malutkim mieszkanku. Chociaż widoki nie najlepsze - budowa nowych bloków mieszkalnych, jednak lepsze to niż wysypisko śmieci na obrzeżach Seulu. Nie zapraszaliśmy nikogo, nikt nie przychodził, po prostu nie mógł. Nawet szef czy przyjaciel Kibuma nie przychodzili.

-Jonghyun - odezwał się do mnie wykładając ostatnią koszulkę na półkę.

- Tak? - odwrócił się do mnie ze smutną miną.

- Nie zapraszajmy żadnych osób tutaj

- Dlaczego? - byłem lekko zdziwiony tym co mi oznajmił.

- Po prostu nie. Możemy do nich przychodzić, ale też nie za często, ok? 

- Dobrze - nie chciałem dopytywać, bo wiedziałem, że i tak mi nie odpowie na moje pytanie, bo będzie się wymigiwał. 

Do tej pory nie wiedział o tym, że jestem jego ochroniarzem. Nawet się nie zorientował. Ani razu nie spuściłem go z oka, nawet na chwilę. Wszędzie chodziłem za nim, jedynie na lekcje, bo rzecz jasna jesteśmy na innym roku. Czasami miałem wrażenie, że za bardzo się wczuwam, ale taki już byłem. Oboje cieszyliśmy się, że możemy być ze sobą cały czas. Kochałem jego zapach, wygląd tego chłopaka mnie pociągał, kocie oczy, te widoczne kości policzkowe, jasna cera, smukłe ciało i rozlane jak czekolada oczy. Wiele razy już się kochaliśmy, ściskali, całowali, ale do tej pory nie wyznaliśmy swoich uczuć do siebie. Któregoś deszczowego dnia zadzwonił telefon. To Shoota.


- Hyun-chan, przywieziesz nam tutaj Key-chan? - zapytał jakbym o tym nie wiedział, codziennie go tam przeprowadzałem.

- Tak zaraz będziemy.

- A i musimy pogadać - oznajmił i się rozłączył. Znowu jakieś zagadkowe zdania. No cóż, minęło pół godziny i byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka, Kibum jak strzała poszedł się przebrać, a mnie zahaczył jego kumpel.

- Masz czas prawda?

- Tak jak zwykle, bo nie mam nic do roboty. No mów co jest - najpierw tak powoli rozwijał wątek, ale strasznie mu mozolnie to szło. Myślałem, że zaraz zasnę.

- No to chcesz tutaj pracować? 

- Że jako niby kto? - obudziłeś się nagle jak tylko zapytał.

- Masz do wyboru tancerz albo wokalista - wymienił.

- A może jako barman? 

- O nie, nie, nie. Mamy odpowiednią ilość, brak wokalistów i tancerzy. Więc co wybierasz?

- A skąd wiesz, że chcę tu pracować? - skrzyżowałem ręce na piersi i się lekko odchyliłem.

- Bo nie masz innego wyboru? - odpowiedział pytaniem na pytanie - Z resztą co ci szkodzi?

- Bo nie umiem tańczyć? - no i wpadłem jak śliwka w kompot. Ten się uśmiechnął kiedy to usłyszał.

- No to witaj w naszych szeregach Jonghyunie! - poklepał mnie ktoś po ramieniu. Był to szef 
klubu. - Mam nadzieję, że umiesz śpiewać. Masz okazję! - poszedł w stronę sceny, kiedy jeden występ się skończył wszedł na nią.

- Drodzy goście. Mam zaszczyt wam przedstawić kolejną perełkę naszego klubu. Za chwilę zaśpiewa drugi wyjątkowy człowiek. Do tego rozkoszujcie się zapachem alkoholi i potraw, które unoszą się w powietrzu. - poinformował ich. Mnie zaciągnięto zza kulisy. Rzucili mi jakieś ubrania i pchnęli mnie do przebieralni. Ubrałem się bo nie miałem wyjścia. Wyszedłem. Miałem na sobie czerwone rurki z agrafkami po bokach, białe glany czarny podkoszulek a na to czarną jakby zwiewny płaszczyk-pelerynę . Zwyczajnie ale jednak coś w tym było. Miałem zaśpiewać jakąkolwiek piosenkę. Pierwszą lepszą, która wpadła mi do głowy. Wszedłem na deski. Wszyscy bili brawa. Na mnie wszystkie światła spadły. Wokół było ciemno.

So goodbye! Don't cry and smile

gaseum sirideon sigandeul moduda bonaejulgeoya
so goodbye eodumsok oeropdeon na
nan nega pillyohae I need your love again!


Wszyscy byli wsłuchani w słowa i melodię. Czekali jak dalej będzie. Naszła kolejna zwrotka.


Geochinsiryeone muneojyeo gajiman
huhoeneun eobseul geot gata
dununeul gameumyeon ni sumgyeori neukkyeojyeo
ijeneun nan useul su isseo

Kolejne oczekiwanie, na to jakie słowa nastąpią. Kiedy śpiewam mało co zwracam uwagę na innych. Jak zamknąłem oczy śpiewając dalej, miałem obraz jednej osoby. Jego. Już prawie była końcówka piosenki.

So goodbye! Don’t cry and smile!
gaseum sirideon sigandeul moduda bonaejulgeoya
so goodbye eodumsok oeropdeon na
nan nega pillyohae I need your love again

So goodbye! Don’t cry and smile!
himgyeopdeon sigandeul neol wihaeseo neol wihae ijeobolkkeoya
so goodbye eodumsok oeropdeon na
nan nega pillyohae I need your love again
nan nega pillyohae~

I tu trochę przyciszyłem głos, kończąc tym  samym piosenkę. Spojrzałem w bok na blondyna z uśmiechem na ustach.

 I need you for my love...

*

   Rozpłynąłem się jak śnieg przy dodatniej temperaturze. Zrobiło mi się gorąco kiedy spojrzał na mnie. Był lepszy ode mnie, zdecydowanie. Jego barwa głosu była nieziemska, mogłem go słuchać i słuchać. Nigdy by mi się nie znudziło. Moje serce biło jak szalone, drżałem cały w czasie piosenki i po jej wykonaniu. Ale nigdy bym się nie domyślił, że Shoota weźmie, a tym bardziej przekona Jonga do pracy tutaj. Chyba wiedział co robił. Zszedł ze sceny, teraz była kolej na mnie. Kiedy się z nim mijałem musnął ręką moje ramię oraz uśmiechnął się przyjaźnie. Wszedłem. Ludzie bili mi brawa. Skandowali moje imię. Czułem się jak ryba w wodzie. Zgasły główne światła, a następnie wszystkie skierowano na mnie. Na scenie zapanowała głucha cisza, to był znak, że mogę zaczynać, że dębowe deski na których stoję są moje i tylko dla mnie. Liczę się ja teraz. Zabrzmiały głośniki. Światła z koloru jasnej bieli migotały w rytmie melodii, ja wysunąłem pierwsze słowa piosenki. Rozkręcało się. Zamknąłem się w swoim świecie, pełnym nut, rytmów, rymów. Publiczność klaskała do muzyki, która rozbrzmiewała po sali. Pora na część taneczną. To był mój żywioł, prawdziwy. Wolałem tańczyć niż śpiewać, bo myślę, że kiedy wywijam różne figury pokazuję to co czuję, jakie są we mnie emocje. Byli koło mnie inni tancerze. Melodia dalej leciała falą, znowu wyrzucałem słowa z gardła, choć nadal tańczyłem. To mi nie przeszkadzało, przeciwnie, czułem się pewniej i lepiej pamiętam tekst. Jednak było jeszcze coś na czym się skupiałem. To był ON. Tak, czułem jak mnie obserwuje, jak mnie rozbiera wzrokiem. Miałem cały czas dreszcze, przyjemna fala płynęła po plecach, a ja dalej wykonywałem swój pokaz. Przyszedł moment w którym zetknąłem się z jego czarnymi jak węgiel oczami, mimo że dookoła sceny istniała czarna peleryna, nie dająca ujrzeć nikogo. Jednak ja go dojrzałem. Jego śnieżnobiały uśmieszek, który dodawał mi otuchy. Było już mi gorąco, pot lał się ze mnie jak z kranu. Naprawdę wyczerpujący układ, lecz się nie zachwiałem, nie zabrakło mi tchu, płynnie wymawiałem sylaby, które tworzyły wyrazy, zdania, spójną całość. Nareszcie koniec. Ukłoniłem się nisko. Ludzie klaskali, gwizdali przyjaźnie, krzyczeli moje imię. Byłem po za sceną, a przede mną Jonghyun. Objął mnie. Rozluźniłem się bardziej. Dał mi odpocząć we własnych ramionach. Silne, umięśnione i pełne ciepła. Tego mi brakowało od wejścia do klubu.

- I jak się czujesz....gwiazdo? - uniósł kąciki ust do góry w sposób łobuzerski. 

- Dobrze....dinozaurze - zaśmialiśmy się w tym samym momencie. Uśmiechnięci od ucha do ucha byliśmy. Oderwaliśmy się od rzeczywistości. Poszedłem do appy po pieniądze, które mi wręczył i wyszedłem wraz Dino. Było ciemno, niesamowicie ciemno na zewnątrz. Najgorsze było to, że musieliśmy się przedrzeć przez czarny jak smoła korytarz, który prowadził do ulicy na której świeciły jasnym blaskiem lampy uliczne. Jong wziął mnie pod rękę, ja natomiast wtuliłem się w jego ramię i przymknąłem oczy. Prowadził mnie, bo w końcu mu ufałem, aż za bardzo....


*

   Wyglądał jakby zasnął, chociaż dalej szedł, ale jednak odczuwałem ciężar jego ciała. Doszliśmy na przystanek autobusowy. Krótką podróż spędziliśmy w milczeniu, znaczy pewnie byśmy rozmawiali gdyby nie to, że Key zasnął. Nie budziłem go nawet jak mieliśmy wysiadać, wziąłem go jakoś na ręce i zaniosłem do mieszkania. Po wejściu do środka, ściągnąłem tylko buty, żeby zbytnio nie brudzić. Wszedłem do sypialni i delikatnie położyłem na łóżku. Rozebrałem go z kurtki i butów, ja zrobiłem to samo. Stałem tak chwilę nad nim, myśląc sobie kiedy się obudzi. Mi się nie chciało spać, na odwrót chciałem jeszcze coś porobić. Zostawiłem go w pokoju. Ja błąkałem się bez celu po domu, a to co chwilę zaglądałem do lodówki, spoglądałem przez okno. Ciężko opadłem na kanapę, włączyłem "okno na świat", ślepo przełączałem kanały z myślą, że jednak na coś ciekawego trafię. Niepowodzenie. Nudne filmy, tandetne wręcz. Wyłączyłem pudło grające i z głośnym westchnięciem odchyliłem głowę do tyłu patrząc na blady sufit. Zauważyłem nawet lekkie pęknięcie na nim. W mojej głowie nastąpiła totalna pustka, tak wszedłem w pudełko nicości. Tam była biała przestrzeń nic po za nią. Odległa, równa i...zimna. Zamknąłem oczy i pozwoliłem się pochłaniać tej pustce. Nagle na moim wargach poczułem ciepło. Od razu się domyśliłem, że to Kibum. Objął moją twarz swoimi rozpalonymi dłońmi. Oderwał się, ale nadal trzymał dłonie na buzi mej.

- Co ty tu robisz sam? - zapytał

- Jak sam widzisz, nic co by cię zainteresowało. Cieszę się, że się obudziłeś, myślałem, że zwariuję - zrobiłem swój tradycyjny uśmiech

- Heh, zmorzyło mnie. Przepraszam, że musiałeś tak sam tutaj siedzieć - sprawił minę smutną.

- Oj tam. Nie przepraszaj, przecież ty też człowiek i potrzebujesz odpoczynku - pocałowałem go czule.  Potem usiadł koło mnie, ale niezbyt blisko, co mnie trochę zdziwiło. Miał poważną, a może smutną minę. Nie wiem, ale czułem, że coś się święci.

- Jonghyun.....

- Tak?

- Przepraszam.... - popłynęły mu łzy, a mi serce zwolniło, bałem się usłyszeć tego co chce mi powiedzieć. Serce mi podpowiadało, że to co usłyszę sprawi, że się załamię i ulegnę rozpadowi...


CDN.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem troszeczkę krótkie, ale chciałam zbudować napięcie.. taaa.XDDD Stwierdziłam, że będzie z 20 rozdziałów, ale jeszcze zobaczę jak to się potoczy.... 
Pamiętajcie o komentarzach, bo bardzo chce znać opinię Waszą. ^^"

4 komentarze:

  1. Ejj niech tylko się ze sobą nie rozstają. :'( Rozdział jak zawsze wspaniały :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Key co ty chcesz powiedzieć?! jejku już się boje :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam tą piosenkę! <3
    Omo, czyżby znowu jakieś tajemnice? :O
    Serio Kibum, w coś ty się tam wpakował, w jakąś tajną mafię czy co? oO
    Nie wiedzieć czemu, ale ten cały Shoota wydaje mi się podejrzany... Jednak mogę się mylić. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zamieszkali razem i śpiewali na scenie, tak trochę jakby dla siebie, jejku... <3
    Nie Key, nie rób tego! anjsanjsx oszaleję zaraz, więc lecę czytać nexta!

    OdpowiedzUsuń